Wtorek przywitał nas promieniami słońca, wkradającymi się pod powieki. Wielka to radość po ostatnich mocno jesiennych dniach. A przecież wciąż mamy lato!
Kiedy więc dotarło do nas, że ta jasność to wcale nie złudzenie, szybko uwinęliśmy się z porannymi zadaniami, zabraliśmy aparat i wyruszyliśmy na długi spacer w jedno z naszych ulubionych miejsc.
Ignacy wyjątkowo tego dnia zaakceptował podróż w wózku. Bez dodatkowego obciążenia na ramionach nawet najdłuższe dystanse pokonuje się z łatwością. Żwawym krokiem dotarliśmy na Stare Bielany.
Mijamy urocze kamieniczki przy dość ruchliwej Kasprowicza, skręcamy w prawo i jesteśmy w innym świecie. Na Płatniczej, chyba najbardziej urokliwej uliczce Starych Bielan.
Zachowały się tu elementy zabudowy powstałej w latach 20. XX wieku oraz latarnie gazowe, które trafiły na Płatniczą w latach 30. z centrum Warszawy.
To właśnie klimatyczne latarnie i zieleń niemal wychodząca z posesji sprawia, że czujemy się zaproszeni do wejścia przez otwartą bramę na jedno z podwórek. Tak tu domowo.
Za bramą kryją się dwa cudowne miejsca. Oba odkryłam zupełnie przypadkiem i od tamtej pory jestem ich stałą bywalczynią.
Drogerię Novaya otworzyła Pani Kasia, kosmetolog. Ma niemal wszystkie lubiane przeze mnie kosmetyki, które nie jest łatwo kupić stacjonarnie. To tu zaopatruję się w zapasy mydeł Yope, serum i mgiełkę Iossi, azjatyckie maseczki czy mój ulubiony podkład mineralny Pixie, który zresztą odkryłam dzięki Pani Kasi. Jej porady są zresztą nieocenione. Widać, że właścicielka lubi tę pracę, zna się na rzeczy i wie, co sprzedaje. Co ważne, w drogerii dostępne są testery wielu kosmetyków, a ostatnio to rzadkość.
Studio52, sąsiadujące z drogerią Novaya, to miejsce z kategorii „metime”. Studio założyła Monika Pazdro, wcześniej związana z żoliborskimi Dziewczynami. Tu zadbacie o siebie od stóp do głów, wypijecie pyszną kawę. I odetchniecie, ciesząc oko naprawdę pięknie urządzonym wnętrzem studia. Chyba przygotuję osobny wpis o Studio52. Na razie musicie uwierzyć mi na słowo, że to niepozorne miejsce kryje w sobie niezwykły urok.
Następnym razem zabierzemy Was na Plac Konfederacji. Do zobaczenia! Mam cichą nadzieję, że to jednak, wbrew tytułowi wpisu, nie był ostatni letni spacer.