Kto powiedział, że kosmetyki dla dzieci są przeznaczone tylko dla dzieci? :) Jakiś czas temu zaczęłam testować kosmetyki, które kupuję Ignacemu, na własnej skórze.
Mam dziś dla Was recenzje kilku kosmetyków, które nałogowo podkradam Synowi, bo po prostu się od nich uzależniłam :)
Absolutny hit na przesuszoną skórę
Opisywałam Wam już ten kosmetyk przy okazji naszych TOP 5 akcesoriów na chłody, ale jest tak genialny, że nie mogłam go pominąć w tym wpisie!
Mowa o kremie ochronnym Iossi. Pachnie obłędnie lawendą i rumiankiem. A przy tym jego skład zasługuje na piątkę z plusem.
Krem zawiera silnie natłuszczające składniki, takie jak masło shea, olej jojoba czy masło kakaowe. Ma świetną konsystencję musu, który pod wpływem ciepła dłoni zamienia się w olejek. Na szczęście wchłania się stosunkowo szybko, nie pozostawiając uczucia lepkości na skórze. Zapewne nie jestem jedyną osobą, która przy 30-stopniowych upałach ma awersję do tłustych kosmetyków.
Ten krem działa zbawiennie na moje dłonie i stopy. Kiedy nie pomaga mi nic innego, wracam właśnie do niego i jeszcze nie zdarzyło się, by nie przyniósł ulgi przesuszonej skórze. Polecam!
Lawendowa kąpiel
Pozostajemy w lawendowych klimatach. Kiedyś nie przepadałam za zapachem lawendy. Dziś to jeden z zapachów, który kojarzy mi się z okresem noworodkowym i niemowlęcym mojego Syna. Ten okres mamy już za sobą. Ale to właśnie zapachy pozwalają mi przywoływać wspomnienia.
Jednym z kosmetyków, który przenosi mnie w ten beztroski dziecięcy świat, jest płyn do kąpieli marki Lansinoh, z linii Earth Friendly Baby.
Płyn jest przeznaczony do delikatnej skóry niemowląt i małych dzieci. Moja skóra jest raczej z tych bardziej niż mniej wrażliwych, dlatego płyn świetnie sprawdza się nie tylko u Ignacego, ale też u mnie.
Jak przystało na porządny kosmetyk dla dzieci, nie zawiera żadnych potencjalnie drażniących skórę składników: SLS, parabenów, sztucznych substancji zapachowych czy syntetycznych barwników.
Miękka i gładka skóra
Moja kolejna perełka z dziecięcej półki – olejek do masażu Alphanova Bebe. Producent rzeczywiście poleca go do masażu. Jednak masaż hiperaktywnego 1,5-roczniaka jest na tyle dużym wyzwaniem, że zdecydowaliśmy się używać olejku w innym celu :)
Dodaję dosłownie kilka kropel olejku do kąpieli (i Ignacego, i swojej), dzięki czemu skóra po kąpieli jest przyjemnie miękka i gładka. Nie jest konieczne stosowanie żadnych balsamów czy olejków po takiej kąpieli.
Mam pełne zaufanie do marki Alphanova Bebe. Składniki kosmetyków tej firmy są zawsze świetnie dobrane. Dla przykładu w tym olejku do masażu znajdziemy olej z orzeszków makadamia BIO, olej z róży piżmowej BIO, olej słonecznikowy i olej ze słodkich migdałów BIO.
Fakt, takie kosmetyki zazwyczaj są droższe od drogeryjnych, jednak ich wydajność sprawia, że wystarczają naprawdę na długo. Nawet jeśli korzysta z nich cała rodzina!
Letni spacerowy niezbędnik
Na koniec nasz letni spacerowy niezbędnik. I wcale nie mam tu na myśli kremu z wysokim filtrem, choć ten oczywiście też jest w ciągłym użyciu.
Mowa o antybakteryjnej piance do mycia rąk Bentley Organic, która przydaje się nie tylko Ignacemu, ale też mi, podczas każdego wyjścia na dwór.
Nie jestem zwolenniczką przesadnego dbania o higienę i zabijania bakterii. Jednak po intensywnej zabawie w piaskownicy, po prostu czuję wewnętrzny przymus umycia rąk i sobie, i Dziecku. Niestety zanim dotrzemy do domu, zwykle mija sporo czasu. A po drodze… paluszki Ignacego lądują wiele razy w buzi. W tej sytuacji pianka jest dla mnie idealnym rozwiązaniem, bo nie wymaga użycia wody.
Działa antyseptycznie. Usuwa szkodliwe substancje z naskórka, ale nie wyjaławia go. Pianka została w 90% wyprodukowana ze składników organicznych. Nie zawiera przy tym alkoholu, kwasu p-hydroksybenzoesowego i jest wolna od sztucznych aromatów. Dzięki zawartości aloesu dodatkowo nawilża dłonie.
Jestem ciekawa, czy Wam też zdarza się podkradać kosmetyki Waszym Dzieciakom. Czy może jesteście na etapie, w którym to Dzieci podkradają kosmetyki Wam? :)